Szedłem gdzieś, nie wiem gdzie,
Kiedy pochwycili mnie,
Ale ja szarpałem się,
Więc w łeb mi dali!
Kiedym ocknął się był dzień,
Miękkie łóżko, łeb jak pień,
Duży pokój, jasna sień.
Gdzie mnie zabrali?
Wtem nade mną staje ktoś,
Ma łagodny miękki głos,
– Pobłogosław – mówi – los,
Będzie ci dobrze!
Tu ci dadzą jeść i pić,
Dadzą ci dostatnio żyć,
Strój na tobie będzie lśnić,
Tu płacą szczodrze.
Poderwałem z łóżka się, patrzę po sali,
Kilkunastu takich po niej snuje się –
Wykastrowali mnie! Wykastrowali!
I w kastratów chór wcielili mnie!
Rok nauki zajął śpiew;
Śpiewam z nut, przestygła krew,
Alkoh
...olu ani dziew-
Cząt na lekarstwo!Show more