„Czy to już koniec? cz. 1” – Prof. Walter Veith

Umiłowani w Jezusie Chrystusie! Pragniemy zamieścić na naszej stronie wykład Waltera Veitha pt. „Czy to już koniec?” Walter Veith porusza w nim i potwierdza, jako niezależny od nas świadek - rok 2027 jako czas końca 6000 lat. Brat Walter zupełnie inaczej aniżeli mój mąż (Piotr Paweł Maciejewski) dochodzi do przekonania o słuszności wskazania ludowi Bożemu właśnie tego roku 2027, jako roku zakończenia 6000 lat, ale dopuszcza, że Jezus powróci wcześniej, na bazie tego przesłania, że owe dni będą skrócone. My natomiast wierzymy, że skrócenie owych dni odnosi się właśnie do 6000 lat, jako czasu wyznaczonego na diabelską supremację. W wieloaspektowości zawartej w Biblii, liczba „6” będąca liczbą człowieka wyznacza kres buntu, kres władzy ciała nad duchem. Wejście w kolejne, siódme tysiąclecie jest już wyzwoleniem spod władzy tego co cielesne. Dlatego świat grzechu nie może istnieć choćby jedną minutę, godzinę czy rok dłużej aniżeli 6000 lat. Również nie może on istnieć krócej ani minuty, czy roku, czy dwóch zanim się nie dopełni jego wina i nie zamknie okres dany złemu do panowania nad światem, a dano mu 6000 lat. Bóg jest Bogiem porządku i wydarzenia następują zawsze w określonym przez Niego czasie. Skoro musi się dopełnić wina człowieka, to Bóg nagle nie uzna, że trzeba to już skrócić przed upływem 6000 lat, bo nikt z ludu Bożego nie pozostałby już żywy. To właśnie te 6000 lat jest tym ograniczeniem, czy też skróceniem owego czasu, a więc okresu istnienia grzechu, poprzez Bożą interwencję i zakończenie hegemonii zła w czasie zarówno wyznaczonym, jak i objawionym. Patrząc na dzisiejszy świat i poziom duchowości w ludzie Bożym, to faktycznie gdyby to miało trwać dłużej, to nikt nie ostałby się z ludu Bożego, gdyż grzech zwyciężyłby jednak każdego. Siła bezbożności jest tak silna w naszych czasach, jak nie była nigdy dotąd. Jezus przyjął na siebie naturę grzechu, z obciążeniami 4000 lat grzechu, my natomiast żyjemy z obciążeniem 6000 lat istnienia grzechu. Dzisiaj grzechu nie określa się skalą barbarzyństwa, ale stał się tak subtelny, że można go określić mianem cnoty, czymś normalnym, czyli ogólnie uznaną normą społeczną w ludzkim postępowaniu, zachowaniu, postawach, działaniach i myśleniu. On tak głęboko wrył się w ludzkie DNA, że stał się czymś powszechnym, naturalnym, oczywistym i wcale już nie jawi się jako coś barbarzyńskiego, grzesznego, złego. Dziś jest wprost odwrotnie, dziś grzech jawi się jako norma społeczna i religijne status quo ludzkiej egzystencji. Dlatego, gdyby to jeszcze miało dłużej trwać, to nie pozostałby nikt, żaden człowiek wyznający niebiańskie wartości. Dlatego Pan Bóg mówi nam, że „gdyby Pan Zastępów nie był nam pozostawił resztki [nie ocalił kilku, BWP, bylibyśmy jak Sodoma, podobni do Gomory” (Izaj. 1:9, BW). Dziś właśnie żyjemy w czasie zgromadzania tej „resztki”, tych „kilku”, którzy dotrwają do końca w Prawdzie i wierności. Z pewnością studium mego męża jest zdecydowanie głębszym rozważaniem Słowa Bożego opierającym poselstwo o roku 2027 na analizie całego systemu świątynnego i badania głębokości znaczenia wszystkich Świąt, jako pełnego obrazu Bożego planu zbawienia, co do określonych wydarzeń, jak i czasu związanego z tymi wydarzeniami. Poza tym przesłanie o roku 2027 głoszone przez mego męża, opiera się na proroctwach Księgi Daniela, Apokalipsy, ale i całej Biblii oraz dzieł Ducha Proroctwa Ellen G. White studiowanych początkowo tylko pod kątem tego, jak przygotować się na przyjście Jezusa Chrystusa po Jego wierny lud. Mój mąż na pewno zdecydowanie bardziej aniżeli Brat Walter zwraca uwagę na elementy składowe dotyczące tego przygotowania, wymieniane w Księgach Ezdrasza i Nehemiasza, jak odbudowa świątyni, czyli zgromadzenie ludu Bożego w miejscu Najświętszym; odbudowa muru wokół świątyni, czyli uczynienie warowni z ludu Bożego poprzez przyjęcie charakteru Jezusa Chrystusa, objawionego w Prawie, a który jest po prostu charakterem Ojca; Przywrócenie obchodów Święta Namiotów, jako koronnego święta, które wiąże się z dwoma ostatnimi wydarzeniami na tej ziemi w życiu ludu Bożego, jak wylanie późnego deszczu i powrót Jezusa Chrystusa; Ponadto w pełni świadome uwielbianie Boga w siódmym dniu tygodnia, czyli w Szabat; i ostatecznie odbudowa instytucji małżeństwa, czyli zbudowanie takiej jedności pomiędzy mężem a żoną, jaka istnieje w relacji pomiędzy Ojcem i Synem, co z kolei buduje całe rodziny i społeczność wierzących w jedno ciało Chrystusowe. Bez względu na to, jakimi ścieżkami i drogami Walter Veith dochodzi do wiary w słuszność myślenia o roku 2027 jako o czasie końca, i pomimo pewnych różnic występujących jeszcze na tym etapie pomiędzy treścią jego poselstwa, a mego męża - jest w tym wykładzie wiele zbieżnych myśli i warto, aby ten wykład posłużył słuchającym go, w tym, mamy nadzieję, że i wszystkim Adwentystom, ku przestrodze i zwróceniu uwagi na to, że czas ostatecznego przebudzenia już nadszedł! Pozostając w błogosławionej nadziei Beata Maciejewska
Back to Top